Historia

Historia puckiej fary w świetle najnowszych badań architektonicznych

 
Parafia pucka jest jedną z najstarszych na Pomorzu a na pewno w powiecie puckim. Pewnym jest, że powstała w wieku XII a najprawdopodobniej już w I połowie, krótko po przyłączeniu Pomorza do państwa piastowskiego przez Bolesława Krzywoustego (1116 rok).
Materialne ślady istnienia w Pucku kościoła parafialnego sięgają wieku XIII. Znaleźć je można w dzisiejszej Farze. Są nimi kamienne podwaliny pod filarami we wnętrzu świątyni. Te fundamenty to relikty dawnego romańskiego kościoła, który powstał najprawdopodobniej w II połowie XIII wieku po przekształceniu osady targowej w kasztelanię nadmorską. Do tego romańskiego kościoła w ostatnich latach istnienia kasztelani – przed 1309 rokiem – dobudowano istniejącą do dziś wieżę z dekoracyjnym ceglanym fryzem o motywie krzyżujących się półkolistych arkadek. Był to czas zagrożenia krzyżackiego dlatego wieża zyskała charakter obronny.
Obecną świątynię postawiono już w czasach krzyżackich pomiędzy rokiem 1330 a 1400. Z dawnego kościoła pozostała wieża i fundamenty filarów nawy głównej. Najstarsza, bo sprzed 1348 roku jest ściana północna kościoła z kaplicami a pozostałe ściany łącznie z łukiem tęczowym i filarami powstały nieco później, bo w II połowie XIV wieku.
W wieku XV za czasów patronatu cysterek żarnowieckich dostawiono wspaniały dwunastodzielny szczyt wschodni i pierwotne oddzielne zadaszenie każdej nawy, zastąpiono w roku 1496 ogromnym dachem z  zachowaną pierwotną więźbą dachową.
W latach 1556 – 1589 kościół znalazł się w rękach luteran. Zwrócony katolikom musiał jednak być bardzo zniszczony, gdyż badania wykazały, że w tym czasie przelicowano lub też wykonano od nowa większą część ściany południowej, przebudowano kruchtę południową i kaplicę przywieżową oraz dobudowano kaplicę św. Krzyża – dziś Judyckiego. Inwestycje końca XVI wieku i wieku XVII są dziełem starostów puckich z rodu Wejherów, Rady Miasta oraz rodu Judyckich. W roku 1597 starosta pucki Ernest Wejher wraz z żoną Anną z Mortęskich ufundował kaplicę grobową przy południowej stronie wieży kościoła. Syn Ernesta Jan w 1623 roku ufundował ołtarz z obrazami Hermana Hana. Wnuk Ernesta – Jakub Wejher, wojewoda malborski i założyciel Wejherowa ufundował w 1637 roku kutą kratę roboty gdańskiej zamykającą kaplicę. Z końca XVI wieku pochodzi też południowa kaplica św. Krzyża, ufundowana przez radnych miejskich. W 1633 roku  kaplicę tę nabył ks. Mateusz Judycki. Za jego sprawą kaplicę przebudowano dodając kryptę grzebalną. Ufundowany przez Judyckiego w 1640 roku ołtarz nieco przebudowany w poł. XVIII wieku przetrwał w kaplicy do naszych czasów. W 1645 roku roboty murarskie wykonano jeszcze w prezbiterium kładąc dwuprzęsłowe sklepienie, by w 1663 roku pod nim na północnej ścianie umieścić dwa cenne obrazy o tematyce kontrreformacyjnej.
Wiek XVIII przyniósł nowych darczyńców: rodzinę Ross, która w 1730 roku ufundowała uposażenie kaplicy św. Anny i kryptę grobową znajdującą się pod kaplicą.
Około roku 1800 wyposażono świątynię w istniejące do dziś ołtarze:ołtarz główny z czterema przesuwanymi obrazami, dwa boczne: Matki Bożej i św. Antoniego oraz konfesjonały. W nowe ołtarze wkomponowano figury pochodzące najprawdopodobniej z wcześniejszych ołtarzy.
W latach 1892 –96 z inicjatywy ks. Georga Goerke podjęto zakrojone na szeroką skalę prace budowlano konserwatorskie. Zmieniły one w zasadniczy sposób wygląd świątyni i zakończyły prace budowlane. We wnętrzu założono sklepienia w trzech nawach kościoła a kaplicę św. Anny i kaplicę północną przy wieży dodatkowo przebudowano i podwyższono zwieńczając tę pierwszą od zewnątrz szczytem neogotyckim. Powiększono także otwory okienne wstawiając w nowe okna witraże, wykonane przez niemiecką firmę z Linnich koło Inelich Wówczas również zamurowano portal północny oraz wnęki w których pierwotnie umieszczone były okna. We wnętrzu zmianie uległa posadzka kościoła i chór. Przeprowadzono też konserwację całego wyposażenia dodając nowe stacje drogi krzyżowej Dodatkowo uporządkowano obejście wokół kościoła przenosząc cenniejsze płyty nagrobne do jego wnętrza. Pamiątką okresu międzywojennego jest obraz główny z ołtarza w kaplicy Judyckiego.
Od roku 2000 świątynia przeżywa kolejne działania renowacyjno – budowlane. Wymieniono dach kościoła, uzupełniono ubytki lica cegieł, odprowadzono wody opadowe i gruntowe oraz zagospodarowano obejście. W celu osuszenia murów zerwano cementowe tynki wraz z lepikiem. Przeprowadzone przy tej okazji badania architektoniczne datę budowy kościoła przesunęły o 100 lat (z XV na XIV wiek). Kolejnym działaniem ma być przebudowa prezbiterium oraz malowanie wnętrza. Ostatnim etapem będzie renowacja całego wyposażenia.
Patronami kościoła od czasów średniowiecza są święci Apostołowie Piotr i Paweł oraz św. Walenty. Z tej też racji pucka fara jest miejscem ważnym dla rybaków znad tzw. Małego Morza oraz wszystkich, którzy szukają autentycznej miłości. Rybacy z półwyspu helskiego w dniu odpustu (zawsze ostatnia sobota i niedziela czerwca) przybywają tu na odświętnie przystrojonych kutrach, by tu u św. Piotra Rybaka błagać o wstawiennictwo. Odpustowa Msza św. dla rybaków sprawowana jest na ołtarzu polowym w porcie rybackim, u stóp puckiej fary. Uzupełnieniem przeżyć religijnych jest szereg atrakcji proponowanych w odbywającym się festynie. Każdego też roku 10 lutego uroczyście obchodzona jest rocznica zaślubin Polski z Morzem. Wówczas to pucka fara i port staje się miejscem centralnych obchodów tego święta z udziałem najwyższych przedstawicieli władz państwowych i kościelnych.
„Mowa” wnętrza naszego kościoła
 
Obchodzona w ostatnią niedzielę października rocznica konsekracji naszej świątyni a także przypadająca dziś niedziela gospodarcza przynagla, by w biuletynie parafialnym kolejny raz przybliżyć nasz kościół. Tym razem z nieco innej strony. Jestem przekonany, że gdyby zapytać o kościół parafialny większość powiedziałaby, że jest bardzo stary (zabytkowy) i ładny. Wielu wiedziałoby, że budowany był w stylu gotyckim, w swej zasadniczej części między rokiem 1330 a 1400. Nie brak i takich co dokładnie znają historię jego powstawania.  Przypuszczam jednak, że niewielu potrafiłoby odczytać mowę wnętrza tej świątyni. Warto bowiem wiedzieć, że w gotyku świątynię nie budowano tylko po to, by stworzyć przestrzeń do sprawowania liturgii w komfortowych warunkach ale też po to, by ta przestrzeń sama mówiła o Panu Bogu. Spróbujmy więc choć pobieżnie przyjrzeć się wnętrzu naszej świątyni, by w murach, które znamy od dziecka dostrzec ów wykład o Bogu, Kościele i świecie dany przed wiekami przez jej architektów i budowniczych.
Zauważmy najpierw, że naszą Farę zbudowano z cegły. Pomysł sztucznego kamienia jakim w swym zamyśle jest wypalana cegła przyszedł z Imperium Rzymskiego. Okazał się zbawienny dla tych terenów, gdzie brak piaskowca. Do Polski cegła trafiła poprzez Cystersów i stosowano ją od początku XIII wieku. Oprócz dostępności i wielu zalet architektonicznych doskonale wyrażała ona wszechobecne myślenie ludzi tamtego czasu inspirowane wiarą. Dla ludzi epoki gotyku nawet sam materiał budowlany nie był wyłącznie budulcem. Każda pojedyncza cegła budynku kościoła stanowiła symbol pojedynczego człowieka – członka wspólnoty Kościoła. Jeśli jeszcze dodamy, że cegła produkowana ręcznie, inaczej jak produkowana maszynowo, ma indywidualne cechy – przekonałem się o tym w Żarnowcu, gdzie w wykopach wzdłuż murów kościoła znaleźliśmy tzw. palcówkę, cegły na których utrwalone zostały odciski ludzkich palców albo ślady zwierząt czy ptactwa – to tym łatwiej zauważyć w ceglanym kościele obraz różnych ludzi złączonych we wspólnocie Kościoła. W budynku każda cegła jest ważna i ma swą rolę do spełnienia ale są takie, które wybrane zostały do roli wyjątkowej. Swego czasu w chełmżyńskiej bazylice spadło gotyckie sklepienie gdy robotnik przez przypadek wybił zwornik. Obrazowo w odniesieniu do Kościoła pokazało się to o czym mówił prorok Zachariasz a przywołał Pan Jezus w Ogrójcu: „uderz w pasterza a rozproszą się owce”. (Za 13,7; Mt 26,31). W jednej chwili sklepienie rozłożyło się w rumowisko cegieł. Czyż papież i będący z nim w jedności biskupi i kapłani nie pełnią w Kościele roli zwornika? Czyż posługa sakramentalna nie sprawia, że mimo ciążenia w dół – skłonności do grzechu, jesteśmy ciągle, niczym sklepienie skierowani ku górze? Gdy więc siadam w ławkach naszej świątyni to widzę nie tylko zadaszoną przestrzeń sakralną do sprawowania kultu ale obraz Kościoła wspartego na mocnym fundamencie, którym jest Jezus Ukrzyżowany i Zmartwychwstały. Proszę zauważyć, że pierwotny kościół romański w Pucku był zbudowany na rzucie prostokąta a obecny gotycki zachowując częściowo fundamenty starego, nowe fundamenty nie przypadkowo wyznaczył na planie krzyża. Spoglądając ku sklepieniom powtarzam to co uczynili apostołowie gdy Jezus „uniósł się w górę” a jednocześnie słyszę ten sam głos anioła „ Jezus został wzięty spomiędzy was do nieba, ale przyjdzie tak samo, jak Go widzieliście idącego do nieba”. (Dz1,11)   Patrząc na wysmukłe mury i filary i wsparte o nich żebra sklepień kościoła widzę Apostołów i Ojców Kościoła ale i dzisiejszych geniuszów wiary dzięki którym ja prosty człowiek mam się na kim oprzeć – do kogo odwołać. To mądrość Boga uczyniła z nich geniuszy jak mądrość budowniczego sprawia że te setki tysięcy cegieł nie są rumowiskiem ale harmonią. Tworzą budowlę stabilną ale będącą w ciągłym naprężeniu jak Kościół zmagający się z myśleniem świata. Pnie się ona ku górze jak człowiek napełniony Bożym duchem.
Badacze gotyku wiedzą, że w kościołach zbudowanych w tym czasie (XIII – XV wiek), odnajdujemy wiele elementów, których celowość bynajmniej nie była podyktowana wyłącznie wymogami statyki. Nam, ludziom współczesnym z niemałym trudem przychodzi odczytanie „zapisanych” w murach świątyni prawd naszej wiary oraz teorii filozoficznych, które zaprzątały myśl ludzką. Pewnie niewielu spośród wchodzących do puckiej fary, zdaje sobie sprawę, że osiem ośmiobocznych filarów to nie tylko podparcie sklepienia, ale to również symbol czterech żywiołów, z których składa się wszechświat (materia) i czterech ewangelii, które wyrażają to co duchowe. Ośmioboczność filarów to też nie przypadek. Cyfra osiem jest symbolem chrześcijaństwa. Chrystus, który wszystko czyni nowym przez swoje zmartwychwstanie, czyni nowym życie ludzkie, a dzień zmartwychwstania w pierwszych wiekach chrześcijaństwa świętowany był jako ósmy dzień. Nic więc dziwnego, że chrzcielnica, choć późniejsza, wpasowała się w tę symbolikę. Jej ściany to pięć boków ośmioboku dla podkreślenia nowych narodzin przy chrzcie. Nie inaczej jest z prezbiterium. Kolejnym elementem naszego kościoła, który spełnia nie tylko funkcje nośne ale także edukacyjne jest wielka arkada, która oddziela prezbiterium od reszty kościoła. Symbolizuje łuk tęczowy, czyli znak przymierza jakie Bóg zawarł z Noem. Jest ono zapowiedzią przymierza zawartego w Jezusie Chrystusie, a uobecnianego na ołtarzu podczas każdej ofiary Mszy św. Jeden z kapłanów podpowiadał, by w naszym kościele ołtarz wysunąć bardziej do przodu i to nie ze względów praktycznych – aby ludzie lepiej widzieli, ale dla większej czytelności – by ostatnie przymierze uobecniało się pod znakiem przypominającym pierwsze przymierze.
Znaczącą rolę w kościołach gotyckich odgrywało światło, którego celem nie było tylko oświetlenie wnętrza, ale takie jego oświetlenie, które jednocześnie zmuszało człowieka do refleksji nad jego dążeniami. „Gdy wchodzimy do katedry gotyckiej, widzimy zazwyczaj, ze dolna jej część pogrążona jest w półmroku: panuje tu oświetlenie szare, jednostajne i codzienne, w którym występują poszczególne człony budowli (…). Skoro jednak przeniesiemy oczy w górę, ujrzymy sklepienie, które na kształt tajemniczego baldachimu unosi się nad przyćmionym wnętrzem wraz z jego najniższymi partiami.” Zamysł budowniczych jest czytelny: pokazać szarość ziemskiego padołu – doczesności i blask nieba – wieczności. Takie wykorzystanie światła po części jest ciągle widoczne w naszym kościele ale w zamyśle architektów miało być bardziej wyraziste. Nie wszyscy pewnie wiemy, że w czasie wielkich remontów końca XIX wieku, gdy możliwość czytania z książeczki była ważniejsza niż symbolika, powiększono znacznie okna naszego kościoła, wpuszczając światło rozświetlające sklepienia ale także posadzkę. Zapewne nieco inny efekt był wówczas gdy małe okna umieszczone były wysoko, we wnętrzu wnęk, których dolne partie odsłoniliśmy w czasie ostatniego remontu. Dziś coś z tego niesamowitego widoku rozświetlonego sklepienia doświadczamy, gdy wieczorem włączymy podświetlenie sklepień. Mówiąc o symbolice światła zauważmy jeszcze, że kościół nasz – jak wszystkie średniowieczne kościoły jest orientowany tzn. zbudowany w taki sposób, że prezbiterium skierowane jest na wschód. Po stronie wschodniej umieszczono dwa okna, po obu stronach ołtarza. Biorąc pod uwagę fakt, że w tamtych czasach Eucharystia sprawowana była o świcie, możemy wyobrazić sobie jak niesamowite wrażenie wywierało światło na jej uczestnikach. Wschodzące słońce napełniające wnętrze prezbiterium i sprawowana Eucharystia musiały dawać wręcz namacalne odczucie przychodzenia Chrystusa Światłości świata. Do tego światło migocących świec oświetlające twarze aniołów i świętych z ołtarza – inne niż stałe światło reflektorów – sprawiało, ze wszystko ożywało, jakby się poruszało tworząc jeden chór z tych co w świątyni i z tych co już przeszli do chwały.
Rzucona dziś garść refleksji o naszym kościele ma pomóc nam wszystkim odkryć go na nowo, bardziej pokochać i wziąć za niego odpowiedzialność.Nie da się go porównać z żadnym innym budynkiem tego miasta ani pod względem wieku, ani klasy, ani bogactwa treści. Góruje nad miastem i okolicą, by jak dawniej tak i dziś przypominać, że nie samym chlebem żyje człowiek. Swoją drogą, ciekawe co na to zidologizowani „mędrcy z trybunału w Strasburgu” – czy też nakażą zdjąć go z widoku niczym krzyże z włoskich szkół, by nie ranił uczuć jakiego ateisty? Ten wspaniały kościół, architektonicznie przemyślany sam katechizuje, podnosi człowieka na duchu. Nie dziwi więc fakt, ze wielu przychodzi tu także poza liturgią, by napełnić się Bożą obecnością. Nie dziwi też pieczołowitość z jaką się o niego przez wieki troszczyli dumni puccy parafianie. Czy więc miałaby dziwić troska o ten kościół w naszym pokoleniu? Kościół dumę pokoleń. Trzeba być wyjątkowym tępakiem, by mówić po co wydawać na kościół lepiej zbudować przedszkole, drogi…. I to i tamto trzeba, bo jesteśmy ludźmi i choć dziś chodzimy po ziemi, w sercu już nosimy kawałek nieba. Ostatnie lata zaowocowały wieloma pracami, które zabliźniły rany zadane przez czas. Najprawdopodobniej już w styczniu kolejna znaczna inwestycja – malowanie wnętrza świątyni. Mam nadzieję, że dzięki ludzkiej życzliwości możliwa będzie do realizacji. Bo nasz kościół to wspaniały dar minionych pokoleń ale i zadanie dla nas. Jego ogrom i przemyślany kształt mówi o myśleniu i wierze przodków a jego wygląd dzisiejszy o naszej wierze, myśleniu i wartościowaniu.
 
Ks. Proboszcz Jerzy Kunca
 
Artykuł z biuletynu parafialnego Fara z listopada 2009.